Home > Artykuł > Czerwiec 2021 > Swiatitiel

Gospodi, nie znaju, czego prosit’ u Tiebia – tę modlitwę, która znalazła się w skróconym prawosławnym Molitwosłowie, zna wielu z nas. Jej autor teologom kojarzy się z pierwszym przekładem Pisma Świętego na język rosyjski, wiernym z duchowymi pouczeniami, które znalazły się m.in. w wydanym przez Wydawnictwo Księży Werbistów „Płomieniu serca”, filologom być może ze słynnym pojedynkiem z Aleksandrem Puszkinem na wiersze. To św. Filaret (1782-1863), metropolita moskiewski. Dla znanego rosyjskiego podróżnika, naukowca, autora popularnego programu „W świecie zwierząt” Nikołaja Nikołajewicza Drozdowa, przodek. – Kiedyś tata zabrał mnie do Muzeum Historycznego w Moskwie – wspomina. – Przed portretem metropolity Filareta, zniżając głos, powiedział: „To twój stryjeczny praprapradziadek, tylko nikomu nie mów”. Były lata 50., tak ze czterdzieści lat przed kanonizacją (1994).

Metropolita Filaret, Wasilij Michajłowicz Drozdow, urodził się w grudniu 1782 roku w Kołomnie, w rodzinie diakona Michaiła, który wkrótce przyjął święcenia kapłańskie. Dzieciństwo spędził w domu dziadka ze strony mamy, o. Nikity Afanasjewicza Filipowa, proboszcza Bogojawleńskiej cerkwi. To dziadek uczy go grać na gęślach, z instrumentem tym władyka nie rozstanie się do końca życia. A że przodkowie ze strony obojga rodziców są duchownymi od pokoleń, decyzja chłopca o nauce w seminarium zapada w sposób naturalny. Zaczyna na miejscu, w Kołomnie, ale gdy wraz z kołomnieńską katedrą zostaje zlikwidowane także kołomnieńskie seminarium, zostaje przeniesiony do seminarium Troicko-Siergijewskiej Ławry. Tam jego wybitne zdolności i doskonałe wyniki nauczania zwracają uwagę metropolity Platona (Lewszina). Już jako absolwent seminarium zostaje wykładowcą greki i hebrajskiego, później nauczycielem poezji, w końcu także oratorstwa i retoryki.

Metropolita Platon chce, by zdolny nauczyciel został mnichem.

– Wszystko zależy od twoich zdolności i skłonności, które powinieneś sam rozpoznać  – odpowiada zapytany o radę tata.

Wasilij się waha, w końcu podejmuje decyzję: „Ojczulku! Wasilija wkrótce nie będzie, ale nie zostaniecie pozbawieni syna, syna, który rozumie, że jest wam zobowiązany nie tylko życiem, docenia wychowanie, zna cenę waszego serca” – pisze kolejny list do ojca.

W listopadzie 1808 roku w Troicko-Siergijewskiej Ławrze przyjmuje postrig z imieniem Filaret (co z greckiego znaczy miłujący cnotę) i już wkrótce daje się poznać jako wspaniały kaznodzieja.

Metropolita Platon nie kryje zachwytu. – Ja swoje kazania piszę po ludzku, a Filaret po anielsku –  przyznaje  i niechętnie zwalnia go do Sankt Petersburga, gdzie młody już hieromnich przyjmuje obowiązki  inspektora petersburskiego seminarium.

I wkrótce wygłosi swoje pierwsze kazanie w Aleksandronewskiej Ławrze. Słuchają go elity Petersburga. I choć w kazaniu ostro krytykuje rozpasanie, nieograniczoną, jak dziś powiedzielibyśmy, konsumpcję, wzywa do skruchy i poprawy, wierni mu dziękują.

Już z przydomkiem „Moskiewski Złotousty”, dzięki swojej wiedzy, zdolnościom i niezwykłej pracowitości,  zostaje profesorem Petersburskiej Duchownej Akademii, a potem, już jako archimandryta, jej rektorem, członkiem synodu. I powoli rozpocznie pracę nad dziełem swego życia – przekładem Pisma Świętego na język rosyjski.

Jak do tego doszło? Na fali wielkich wstrząsów, bo w myśl przysłowia, jak trwoga to do Boga, wtedy zwykle następuje powrót do prawdziwych wartości. To tło szeroko rysuje film „Swiatitiel Fiłaret” Tatiany Nowikowej.

Takim wielkim wstrząsem dla ruskiej szlachty okazuje się wojna 1812 roku, przynosi wyraźny spadek gallomanii. Nieprzypadkowo w tym samym roku pojawia się w Rosji Towarzystwo Biblijne, które wkrótce zyskuje nazwę Rosyjskie Carskie Towarzystwo Biblijne. Początkowo ma rozpowszechniać Pismo Święte. A może by tak przetłumaczyć Biblię z cerkiewnosłowiańskiego na rosyjski? – rodzi się nowa idea.

Warto podkreślić, że szlachta znała wówczas lepiej język francuski niż rosyjski. Wystarczy powiedzieć, że car Aleksander I po raz pierwszy przeczytał Ewangelię podczas pożaru Moskwy w 1812 roku, i to w tłumaczeniu na język francuski, a jej egzemplarz podsunął mu zwierzchnik synodu, kniaź Golicyn.

Powstaje specjalny komitet do spraw przekładu, a archimandryta Filaret, wówczas już rektor Petersburskiej Duchownej Akademii, odgrywa w nim wiodącą rolę. Sam zresztą podejmuje się też przekładu najtrudniejszej z czterech Ewangelii, św. Jana. Opracowuje także zasady przekładu, czuwa nad pracą całego zespołu. I w 1819 roku cztery Ewangelie w tłumaczeniu na język rosyjski z równoległym tekstem w języku słowiańskim ukazały się drukiem.

Sukces tego wydania był bardzo duży, podobnie jak tłumaczenia całego już Nowego Testamentu, które ujrzało światło dzienne w 1823 roku. Teraz każdy może czytać je w domu.

Nie doczekał tego ojciec św. Filareta, o. Michaił Drozdow. Jego śmierć nie była dla syna zaskoczeniem, bo w trakcie modlitwy o zdrowie nieszto niewiedomoje przekazało mu wieść o  odejściu taty.

„Niech będzie we wszystkim Jego wola!” – pisze do matki. „Powinniśmy wszyscy przygotowywać się w ślad za tym, którego dzisiaj opłakujemy. Pan nasz, będący zmartwychwstaniem i życiem, niech daruje jemu i nam łaskę wspólnego spotkania w zmartwychwstaniu życia!”.

 Niestety, żywot pierwszego przekładu był krótki. Doszli bowiem do głosu jego przeciwnicy.

Prawdę powiedziawszy ich atak  wymierzony był w bardzo zaprzyjaźnionego z carem Aleksandrem I oberprokuratora Golicyna. Golicyn też nie był bez winy – zapraszał do Rosji wszystkich możliwych kaznodziejów,  prawosławnych i katolickich, protestanckich, nawet sekty. „Zejściem mistycznej mgły nad Rosją” nazwali ten okres ówcześni historycy. I tak walka przeciwko wypaczaniu zasad prawosławnego życia, walka przeciwko innosławiu, zamieniała się w walkę przeciwko tłumaczeniu Pisma Świętego.

– Od czego zaczęła się rewolucja w zachodniej Europie? Od przekładu przez Lutra Biblii na język niemiecki – donoszono carowi.

Aleksander I musiał wsłuchać się w te głosy. W konsekwencji przerwano nie tylko prace Towarzystwa Biblijnego czy komitetu do spraw przekładu, zakazano także  sprzedaży przekładu Nowego Testamentu i już także przetłumaczonego Pięcioksięgu Mojżeszowego, a Pięcioksiąg nawet spalono w cegielni Aleksandronewskiej Ławry.

Pierwsze tłumaczenie Pisma Świętego pozostało tylko w więziennych bibliotekach…

Ziarno jednak zostało rzucone.

Zmieniają się czasy, na tron wstępuje Aleksander II i Filaret, już jako metropolita moskiewski i kołomnieński, człowiek w podeszłym wieku, powraca do dzieła swego życia.

Przy okazji koronacji cara Aleksandra II zbiera mały sobór biskupów, na którym poproszono nowego władcę o zgodę na wznowienie prac nad przekładem Biblii. I wznowiono je, dwa lata później, w 1858 roku.

Choć metropolita Filaret nie mógł już, z uwagi na swój wiek, kierować pracami całej komisji, jego przekład Ewangelii św. Jana wykorzystano przy ostatecznej wersji, a fragmenty do dziś można spotkać w synodalnym tłumaczeniu Biblii.

Święty Filaret napisał też „Katechizm prawosławny”, „Zapiski do Księgi Rodzaju”, „Zarys cerkiewno-biblijnej historii”.

Językoznawcy są zgodni: o ile w XVIII wieku współczesny język rosyjski był formowany dzięki staraniom Karamzina i Łomonosowa, to w XIX do tego procesu przyczyniła się twórczość Puszkina i właśnie metropolity Filareta.

Wbrew atakom cenzury hierarcha  broni wiersza Dzierżawina „Chrystus” i pomaga w jego publikacji. 

Pewnego razu grupa dobrze urodzonej młodzieży postanowiła zażartować sobie z metropolity.

– Jak wy, człowiek wykształcony i światły, możecie wierzyć w to, że wieloryb połknął Jonasza i wyrzucił na wyspę?

– Jeśli w Piśmie Świętym byłoby napisane, że Jonasz połknął wieloryba, też bym uwierzył – odparł…

A na drugi dzień Narodzenia Chrystusa 1815 roku znowu wzywa wyższe sfery Petersburga, by porzuciły zbytek. Ale tym razem jego słowa wywołują niezadowolenie owdowiałej carycy Marii Fiodorownej i braci cara.

Obejmuje kolejne katedry, Rewla, twerską, w 1821 roku moskiewską. Dużo czasu spędza w getsemańskim skicie Troicko-Siergijewskiej Ławry.

W 1839 roku  w obecności cara Mikołaja I metropolita Filaret poświęcił kamień węgielny pod budowę świątyni Chrystusa Zbawiciela, pomnik wojny 1812 roku.

Każdy kto był w tej cerkwi, bądź oglądał ją w telewizji, na pewno zwrócił uwagę na charakterystyczny marmurowy ikonostas w kształcie kuwukli.

To pomysł metropolity. Nie jedyny, bo hierarcha aktywnie uczestniczył w projektowaniu nie tylko wewnętrznego wystroju cerkwi.

To on zaproponował marmurowe kioty z ikonami, tematykę zewnętrznych reliefów. Czuwał nad polichromiami (nad malowidłami i ikonami pracowali Jewgraf Sorokin, Wasilij Surikow, Iwan Kramskoj, Wasilij Wereszczagin, także Henryk Siemiradzki).

Nikt wtedy nie przypuszczał, że  nadejdą barbarzyńskie czasy, że kilkadziesiąt lat później, w 1931 roku,  zarząd budowy Pałacu Rad w oficjalnym piśmie z najwyższą obojętnością i chłodną satysfakcją zapowie: „5 grudnia, od 12 do 15, zaczniemy wysadzać w powietrze  budynek byłego chrama Christa Spasitiela”.

I chram Christa Spasitiela zniknie z powierzchni ziemi, a z pięknego wyposażenia cerkwi zachowa się zaledwie kilka ikon, fragmenty polichromii, m.in. ikona Nierukotwornego Spasa Sorokina czy fragmenty  Ostatniej Wieczerzy Siemiradzkiego. Ale nikt też pewnie nie przypuszczał, że świątynia w latach 90. XX wieku zmartwychwstanie, a zachowane szkice (w zakresie ikonografii jedynie w 60 procentach) pozwolą odbudować ją w pierwotnej wersji.

I tak ikonostas w kształcie kuwukli ponownie został wykonany z włoskiego marmuru przez włoskich artystów. A cerkiew Chrystusa Zbawiciela, choć nie góruje jak nad XIX-wieczną Moskwą, ponownie stanie się ważnym miejscem w stolicy Rosji. I nie przypadkiem w 2004 roku relikwie św. Filareta Moskiewskiego spoczną właśnie tutaj.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Ałła Matreńczyk

fot. pravoslavie.ru

Odpowiedz