Home > Artykuł > Lipiec 2021 > Na bizantyńskim Akropolu

Na bizantyńskim Akropolu

„Zaś na tym Akropolu (…) trzymana jest teraz zawsze świecąca się pochodnia wiecznej dziewicy i Matki Boga, która (…) rozświetla nie tylko miasto i krainy leżące za Attyką, ale tyle ziemi ile słońce oświetla” – w ten sposób ostatni bizantyński metropolita Aten, Michał Choniates, pisał o starożytnym ateńskim akropolu, który pod koniec XII wieku stał się jego katedrą. Warto przybliżyć postać tego nieprzeciętnego Bizantyńczyka oraz dzieje średniowiecznej cerkwi Marii Dziewicy, mieszczącej się w antycznym Partenonie.

Bizantyński humanizm XI i XII wieku obrodził wieloma wykształconymi uczonymi, poetami oraz teologami. Na dwa stulecia zanim na dobre nowa epoka zagościła we Włoszech, Cesarstwo Bizantyńskie przeżywało renesans, odkrywając na nowo swoje hellenistyczne korzenie. Zdaniem wielu badaczy to właśnie to niespotykane połączenie greckiej kultury, rzymskiej organizacji i chrześcijańskiej wiary wyróżnia średniowieczną Romanię, jak wówczas nazywano cesarstwo, spośród innych państw europejskich. Dziećmi tej kulturowej syntezy i ożywienia intelektualnego byli dwaj bracia, pochodzący z niewielkiej miejscowości Chonai w Anatolii – Michał oraz Niketas – nazywani ze względu na swoje pochodzenie nazwiskiem Choniates (w literaturze czasem nazywani także Akominatos). Starszy z nich – Michał, przyszedł na świat około 1140 roku, zaś Niketas prawdopodobnie piętnaście lat później. Nie wiadomo wiele na temat ich rodziny. Byli to zapewne dość zamożni rzemieślnicy bądź posiadacze ziemscy. Bracia Choniatesowie dzięki swoim umiejętnościom stali się dumą swojej rodziny, zapisując się na zawsze w dziejach kultury Bizancjum.

Miejsce ich pochodzenia także z pozoru nie wyróżniało się niczym szczególnym. Bizantyńskie Chonai (obecnie Honaz w Turcji) znajdowało się we Frygii, w jednej z rozległych dolin, które przecinają cały obszar zachodniej Anatolii, oddzielając suche, wyżynne tereny od mniej surowych terenów nizinnych. W XII wieku była to miejscowość graniczna, znajdująca się na świeżo odzyskanych przez cesarzy z dynastii Komnenów terenach, stanowiących wówczas znacznie bliższe niż jeszcze przed stu laty wschodnie rubieże cesarstwa. Od czasu przybycia w XI wieku na płaskowyż Turków Seldżuckich miejscowość ta była ciągle zagrożona niemal corocznymi najazdami łupieżczymi. To z pozoru mało znaczące miasto wyróżniała jej historia. Dawniej Chonai znane było pod nazwą Kolosów. Pierwotna chrześcijańska społeczność tego miasta była adresatem jednego z listów św. Pawła. Tradycyjnie od tamtych czasów była to także stolica lokalnego biskupstwa, co okazało się nie bez znaczenia dla przyszłej kariery Michała i Niketasa.

Szczególne umiejętności Michała Choniatesa zauważone zostały bowiem przez ówczesnego biskupa Niketasa z Chonai. Dzięki temu oraz wsparciu rodziny jeszcze w młodym wieku przyszły metropolita Aten trafił do Konstantynopola, gdzie mógł bezpiecznie i w szerokim zakresie rozwijać umiejętności wśród współczesnych uczonych. Nie brakowało ich w tym bogatym kulturowo okresie. Szczęśliwie młody Michał Choniates trafił pod opiekę wybitnego uczonego, filologa i teologa Eustacjusza, określanego obecnie przydomkiem „z Tesaloniki”, gdyż w tamtym macedońskim mieście sprawował arcypasterską posługę od 1175 roku do śmierci około 1195. Eustacjusz należy do najbardziej znanych autorów bizantyńskiego XII wieku. Był nie tylko doskonale oczytany w literaturze starożytnej, ale także w tekstach ojców Kościoła. Ta fascynacja dziełami starożytnych, połączona z myślą chrześcijańską, odcisnęła ogromne piętno na Michale, który pójdzie w ślady swojego nauczyciela. Bracia Choniatesowie nasiąknęli zatem splendorem i kulturą stolicy cesarstwa. Ich drogi rozeszły się jednak ostatecznie w latach 80. XII wieku. Tak się złożyło, że Michał wybrał drogę duchownego, zaś Niketas został wysoko postawionym urzędnikiem państwowym, historykiem i pisarzem. Michał rozpoczynał jako sekretarz patriarchy Konstantynopola – Michała Anchialosa, by wkrótce, w 1182 roku, zostać metropolitą. Wyjeżdżając ze wspaniałej stolicy do Aten, które temu doskonale wykształconemu hierarsze kojarzyły się zarówno z Sofoklesem jak i apostołem Pawłem, oczekiwał być może spotkania z kulturą antyczną. Jednak rzeczywistość dalece odbiegała od romantycznego obrazu tych miejsc, zakorzenionych w umyśle metropolity.

Średniowieczne Ateny, poza położeniem, w niczym nie przypominały swojego starożytnego odpowiednika. Było to mało znaczące miasteczko po północnej stronie Akropolu, pełniącego wówczas funkcję obronnej twierdzy oraz siedziby lokalnej metropolii. Spośród miast położonych w Grecji w tym czasie najważniejszymi ośrodkami były Korynt i Teby, które pełniły także funkcje centrów administracji państwowej na tym obszarze, Ateny zaś, po postępującej przez wiele wieków degradacji pod rządami Cesarstwa Rzymskiego, wraz z zamknięciem akademii platońskiej w VI wieku, zostały zepchnięte na margines. Późniejsze najazdy dopełniły dzieła zniszczenia. Wszędzie stały ruiny budynków z minionych wieków. Nawet jednak w obliczu utraty swojego znaczenia to attyckie miasto pozostawało stałym elementem legendy, utrzymującej się w świadomości Bizantyńczyków, o stolicy starożytnej filozofii i kultury. Wspomniany wcześniej Eustacjusz z Tesaloniki pisał o wspaniałych, złotych, purpurą koronowanych Atenach.

Przybywszy do swojej siedziby biskupiej Michał Choniates zastał rozczarowujący widok. Swoje zdanie wyraził w listach kierowanych do przyjaciół i urzędników, które zachowawszy się do dzisiaj stanowią bezcenne źródło informacji na temat sytuacji w Attyce pod koniec XII wieku.

Nowy metropolita Aten pisał w liście z około 1184 roku: „Tak, zaprawdę, nie jestem szczęśliwym pasterzem, pasąc żałosne i małe stado w tym mieście, które niegdyś było wspaniałe, teraz zaś jest wielkim pustkowiem”. Te gorzkie słowa odzwierciedlają realia, w jakich niejednokrotnie znajdowały się prowincje bizantyńskie w końcu XII wieku. Przy czym warto mieć na uwadze, że Attyka nie znajdowała się w tak złej sytuacji jak niektóre diecezje na terenie zagrożonej najazdami Anatolii. Ateny były wszak drugim po Koryncie najważniejszym biskupstwem Grecji, obejmując obszar całej Attyki razem z ważnymi monasterami Hosios Loukas, Daphni oraz Kaisareiane (wszystkie trzy można podziwiać do dzisiaj). Nie było to także biedne biskupstwo, posiadając liczne posiadłości i inne dobra zagwarantowane cesarskim dekretem.

Wyedukowanego w stolicy nowo mianowanego biskupa, oczytanego dokładnie w greckich klasykach, szczególnie przyciągał Akropol. W okresie bizantyńskim to górujące nad Atenami wzgórze wyglądało inaczej niż obecnie. Podstawowym zadaniem tego miejsca była funkcja obronna. Monumentalna brama z kolumnami, nazywana Propyleje, była zatem w dużej mierze zamurowana i wzmocniona, pozostawiając tylko niewielką bramę wjazdową jako jedyne wejście na wzgórze. W pobliżu znajdowały się nieistniejące już fortyfikacje, w tym wieże obronne. Zabudowania wchodzące w skład bramy zostały przystosowane na rezydencję biskupią. Znajdujący się od północnej strony Erechtejon stał się cerkwią Zbawiciela. W pobliżu mieściła się także wspólnota mniszek. Najważniejszą budowlą pozostawał oczywiście starożytny Partenon, który wówczas daleki był od obecnej ruiny, rekonstruowanej pieczołowicie już od dziesiątek lat. Budynek przetrwał zawieruchy dziejowe i w XII wieku wciąż pozostawał we względnie nienaruszonej formie. W VI wieku nastąpiła konwersja tej monumentalnej budowli na świątynię chrześcijańską.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Paweł Lachowicz

fot. www.agioiathinas.com

Dimitrios Tsalkanis (ze strony www.ancientathens3d.com)

Odpowiedz