Ta trasa nie była długa, paręnaście kilometrów przez Puszczę Knyszyńską. Ale by dotrzeć do jedynej w Polsce cerkwi ku czci świętego lekarza i wyznawcy Łukasza (Wojno-Jasienieckiego) w Łaźniach w parafii supraskiej, wysiłek, duchowy przede wszystkim, trzeba było podjąć.
Pielgrzymi szli we czwartek, 10 czerwca, by dotrzeć na całonocne czuwanie w przededniu dnia pamięci świętego.
– Była to potrzeba wewnętrzna podziękowania Bogu za to, co jest teraz i prośba o błogosławieństwo na to co będzie – mówi pani Jolanta. Wtóruje jej Łucja Horosz: – Z wiekiem patrzy się inaczej na pewne sprawy, teraz, gdy człowiek dojrzał, tym bardziej widzi potrzebę modlitwy. Trzeba było pójść do pracy, w biegu załatwić inne sprawy i nie dopuścić myśli, że nie pójdę, bo nie mam jak.
– Chciałam pomodlić się do Boga i zjednoczyć z innymi. Ostatnio bardzo brakowało możliwości innej modlitwy niż ta w domu i w cerkwi – mówi Martyna Czaban.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Natalia Klimuk, fot. autorka