Home > Artykuł > Najnowszy numer > Rosjanie w guberni warszawskiej

Rosjanie w guberni warszawskiej

„Rosjanie w miastach guberni warszawskiej latach 1864-1915” to praca imponująca rzetelnością w wykorzystaniu bogatych i różnorodnych źródeł, a przy tym nie tylko poszerzająca naszą wiedzę o mało znanym fragmencie historii, ale i konfrontująca z narosłymi przez lata stereotypami i fałszywymi wyobrażeniami.

Wiek XIX w polskiej pamięci zapisał się przede wszystkim jako czas niepodległościowych zrywów, narodowego ucisku, mknących na Sybir kibitek z zesłańcami. Zaborców należało nienawidzić, nie wchodzić z nimi w układy towarzyskie, a najlepiej w jakiekolwiek. Tymczasem po powstaniu styczniowym rosyjskie władze , uznając dawne ziemie polskie za integralną część swego państwa, postanowiły połączyć je z Rosją jak najściślejszymi więzami, czyniąc po prostu Rosją. Potrzebowały do tego Rosjan – urzędników, nauczycieli, wojskowych czy przedstawicieli sił porządkowych – lojalnych, nieskłonnych do spiskowania, bo Polakom przecież nie można było ufać. Ściągano te kadry z całego Imperium, oferując lepsze warunki życia, wyższe zarobki, szybszą ścieżkę awansu.

Ilu zatem Rosjan osiedliło się w Polsce? Nie tak wielu, jakby się wydawało. Autor, zgodnie z tytułem, wszystkie obserwacje ograniczył do jednej guberni, największej, centralnie położonej, i tylko do miast, z wyłączeniem najważniejszego i najludniejszego, a przez to mogącego zakłócać obraz całości – Warszawy. Zanim przejdziemy do liczb, trzeba wyjaśnić, kogo uważano za Rosjanina. Według państwowych statystyk – mówiącego po rosyjsku wyznawcę prawosławia. Zgodnie z tymi założeniami rzymscy katolicy byli Polakami, a protestanci Niemcami. Za Rosjan uznawano zatem prawosławnych Białorusinów i Ukraińców, ale oni interesujących nas statystyk nie zaciemniają.

Spis powszechny z 1897 roku wykazał, że w całej guberni warszawskiej Rosjanie stanowili 5,42 proc. mieszkańców, a w miastach 8,84 proc. Jeśli spośród mieszkańców miast wykluczyć żołnierzy, przebywających w nich tymczasowo, procent ludności rosyjskiej spadał do niewiele ponad dwóch.

Piotr Wysocki kolejne rozdziały swojej książki poświęcił obserwacji poszczególnych grup ludności rosyjskiej, osiedlającej się na terenie dawnego Królestwa Polskiego – urzędnikom, żołnierzom, żandarmom, nauczycielom. Przyjrzyjmy się zatem niezbyt licznym, ale ważnym mieszkańcom – duchowieństwu. Skoro do upadku powstania styczniowego niemal nie było w kraju Rosjan, to tym samym nie było cerkwi ani prawosławnych księży. Tymczasem władze uznały prawosławie za religię państwową, filar rosyjskości. W ślad za osiedlającymi się Rosjanami ruszyło budownictwo cerkiewne. Nidy jednak nie przybrało takich rozmiarów jak utrwalili to w swej pamięci Polacy. Cerkwie, które autor nazywa „typowymi”, czyli odrębne, charakterystyczne, zwieńczone kopułami, pięknie wyposażone budowle w reprezentacyjnych punktach miast rosły powoli. Niektóre miasta w guberni warszawskiej nigdy się ich nie doczekały. O wiele łatwiej było urządzać świątynie „domowe”, w przystosowywanych, już istniejących budynkach. Cerkwie wojskowe, najliczniejszy rodzaj świątyń, były przede wszystkim „domowe”.

Za wojskiem, które pojawiło się w Królestwie Polskim po upadku powstania listopadowego, jako pierwsi prawosławni duchowni przybyli kapelani wojskowi, wyjęci spod jurysdykcji biskupów diecezjalnych, a podporządkowani władzom wojskowym. Dopiero później pojawili się księża parafialni, obsługujący ludność cywilną – udzielający sakramentów (chrzest, bierzmowanie, eucharystia, spowiedź, małżeństwo), uczący religii, a także prowadzący szkoły cerkiewne, zapewniające dzieciom z najuboższych warstw podstawy edukacji – naukę czytania, pisania, liczenia , a także wpajający im zasady chrześcijańskiej moralności. Przyjeżdżali z centralnej Rosji, wykształceni w tamtejszych seminariach, gdyż pierwsze seminarium na terytorium dawnego Królestwa Polskiego, w Chełmie, zaczęło działać pod koniec XIX stulecia. Liczba duchownych prawosławnych na interesującym nas terenie nie był wielka, kilkadziesiąt osób, nigdy nie więcej niż sto. Choć tak nieliczni, odgrywali ważną rolę, nie tylko zaspokajając potrzeby religijne, ale i podtrzymując wśród wiernych „rosyjskiego ducha”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Dorota Wysocka

Piotr Wysocki, Rosjanie w miastach guberni warszawskiej w latach 1864-1915, Bractwo Prawosławne św. św. Cyryla i Metodego, Białystok 2020.