Home > Artykuł > Lipiec 2023 > Zaufać słowu poezji

Poezja Borysa Russki to zjawisko zdumiewające. Choć poeta jest autorem dwudziestu trzech zbiorów wierszy i aforyzmów, to każdy tom jest odrębną propozycją artystyczną. Nie powtarzają się motywy, przesłania, inna jest kompozycja i stylistyka wierszy. Jedno, co łączy utwory pisane na przestrzeni wielu lat, to zachwyt światem, odkrywanie coraz to nowych stron obserwowanej rzeczywistości, niemal młodzieńcze zadziwienie całym bogactwem życie. Borys Russko, mający już 94 lata, zwykł mówić: „nie jestem stary, jestem sędziwy”. Poczucie humoru, dystans do siebie samego i własnej twórczości to cecha zakodowana w osobowości poety. Cecha ta znajduje dokładne odzwierciedlenie w jego poezji. Trzeba też zwrócić uwagę na bogactwo tematyczne całego dorobku autora „Podarowanej niepowtarzalności”. Ten tytuł tomu, wydanego w roku ubiegłym, świetnie charakteryzuje dokonania poetyckie Borysa Russki. Przecież od początku świata poeci mówią o tym samym. Zmienia się tylko język, poszerza percepcja, modyfikuje się zakres obserwacji. A więc sztuka polega na tym, aby – buszując w znanych terenach – odkrywać coś nowego, na wskroś własnego.

W najnowszym tomie „Czytam z ust natury” nie znajdziemy powtarzalności, swoistych powrotów do motywów dawniejszych, choćby do Puszczy Białowieskiej, które to motywy bywały bardzo istotnymi elementami jego wierszy. Bo nie są to – podkreślmy – powroty w potocznym znaczeniu. Wszystko się tutaj zmienia, „odtwarza” na nowo. Puszcza, natura, tak właśnie istotne dla dawniejszych wierszy, pojawiają się i teraz ale w czasie teraźniejszym. Właściwie są ustawicznie odkrywane.

Świat przyrody oglądają już inne oczy, mające szerszą perspektywę. Poeta z każdym wierszem, już nie mówiąc, że z każdym tomem, zmienia i udoskonala swoje widzenie świata. A więc puszcza konkretna, ale tutaj zuniwersalizowana Puszcza Białowieska z dawnych wierszy, w obecnym tomie już nie jest tą samą puszczą. Widzi ją dziś poeta w poprzez pryzmat innych doświadczeń, zauważeń, tęsknot; wciąż odnajduje w niej swoisty azyl, ale taki, który pasuje do dzisiejszego dnia i stanu świadomości..

Podmiot liryczny przebywał często również w świecie kosmosu (w przypadku poezji Russki należałoby pisać dużą literą Kosmosu), fizyki; w świecie tachionów, hipotetycznych cząsteczek poruszających się z tak niewiarygodną prędkością, że przybywają do nas z przyszłości, wyprzedając nasz ziemski czas. A w tomiku „Czytam z ust natury” konsekwentnie odkrywa – poza walorami czysto estetycznymi – tajemnicę bytu najbliżej otaczającego świata.

Poeta nie zatrzymuje się na samej, empirycznie „doznawanej” powierzchni. Wszystko, co istnieje posiada według niego jakieś „drugie dno”; jakąś niepochwytną tajemnicę, do której można zbliżyć się wyłącznie intuicyjnie. Potrzeba tutaj doświadczenia życiowego, ale przede wszystkim poetyckiego. Panowanie nad słowem, operowanie znaczeniami pełnią tutaj niebagatelną funkcję. Wiersz musi być komunikatywny, ale zarazem niedosłowny. Ulotny, ale posiadający ciężar gatunkowy. Powinien odwoływać się do wyobraźni, tworzyć światy istniejące poza werbalnym opisem. Taka jest też poezja zawarta w opisywanym tomie. Dobrym przykładem niechaj będzie wiersz „Ty”:

Rozkwitłaś

niezapominajką

na łące życia

tak błękitnie,

że niebo

zazdrości

Zwróćmy uwagę na trzy ostatnie wersy cytowanego utworu, które nadają mistyczną głębię tej lirycznej notatce. Oto niebo zazdrości łące błękitu. Ale też nie jest to tylko zwykła łąka. To przestrzeń życia, tajemnicza esencja istnienia. W dodatku wzbudzająca osobliwą zazdrość nieba, symbolu nieprzemijającego szczęścia. Wystarczyło tutaj poecie dziesięć słów, aby otwarł się w wierszu niezmierzony, bezkresny kosmos.

Ów kosmos istnieje tutaj w osobliwych ”przestrzeniach międzysłownych”. Komunikat poetycki aktywnie uruchamia wyobraźnię, kreuje świat pozornie niewidoczny, nieopisany. A jednak – paradoksalnie – pełen dających się pojąć znaczeń. Tutaj autor pokazuje, czym może być poezja: nie tyle potoczną narracją, co błyskiem wynikającym ze zderzenia słów i obrazów –

Na słonecznym splocie puszczy,

wśród dębów

milknie czas

i przestrzeń odpływa.

Tylko światło,

jasność bezbrzeżna

we mnie

i obok mnie.

(Na słonecznym splocie puszczy)

To swoiste, bardzo oryginalne, metafizyczne „przemienienie” podmiotu lirycznego. Wystarczy znowu kilka słów odpowiednio zestawionych, jakiś sygnał, i oto uruchamia się cała bogata sytuacja wyobrażeniowa. Ale przecież i filozoficzna. Wiersz ten wystarcza za cały rozbudowany hymn na cześć natury otaczającej nas ale przede wszystkim stale egzystującej w nas wszystkich. Ten poetycki błysk mógłby wystarczyć za całe „ekologiczne” traktaty, retoryczne przekonywania o tym, że stanowimy z naturą nierozerwalną jedność.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Stefan Jurkowski

Borys Russko, Czytam z ust natury, posłowie Waldemar Smaszcz, Komo-Art 2023, ss. 72.