W nim wyjątkowo dużo informacji, a one oznaczają, że nasza Cerkiew jest żywa. Są wydarzenia – jest o czym pisać. Najważniejsze to pierwsze w świecie wydanie w tłumaczeniu na współczesny język narodowy Kodeksu Supraskiego, księgi powstałej tysiąc lat temu we wschodniej Bułgarii w języku starocerkiewnosłowiańskim, podarowanej monasterowi w Supraślu 500 lat temu i odkrytej przez prof. Michała Bobrowskiego 200 lat temu. I nie jest to język tłumaczenia ani bułgarski, ani rosyjski, ani angielski, tylko polski. Kodeks, inaczej Cyrylicką Księgę Supraską przekładało 28 tłumaczy. To ogromy wysiłek i dobrze przeprowadzone przedsięwzięcie.
Aż w Nowosybirsku odkryto egzemplarz słynnego druku zabłudowskiego z 1570 roku – to Psałterz z Czasosłowcem. Mamy w tej chwili pięć egzemplarzy tamtego wydania, przechowywanych w bibliotekach Londynu, Petersburga, Lwowa, Saratowa i Nowosybirska.
25 lat działa Bractwo Trzech Hierarchów, nieustannie pod kierunkiem Sławomira Nazaruka. Ale jak! Skupia się na modlitwie, pielgrzymowaniu bliskim i dalekim, wydawaniu duchowej literatury, mówieniu samotnym, że są potrzebni. Ich pracę cenią wszyscy.
Jakże głębokie, wielowiekowe pokłady prawosławia i kultury bizantyńskiej kryje ziemia włoska! O tym w tekście „Włoski tort”, którego autorka odwiedziła południe tego kraju, Kalabrię, znajdując tam między innymi Sanktuarium Santa Maria della Stella, założone w VIII wieku przez wschodnich mnichów pustelników, odrodzony w 2007 roku prawosławny monaster w Bivongi, ale założony gdzieś na początku drugiego tysiąclecia, czy przepiękną cerkiewkę w miasteczku Stilo z czasów, gdy tymi ziemiami władało Imperium Wschodniorzymskie.
Jak bogaty może być życiorys tylko jednego duchownego, który przeżywszy 85 lat, nadal służy Bogu i ludziom i to jeszcze pozostając od dwudziestu lat proboszczem metropolitalnego soboru św. Marii Magdaleny w Warszawie. Jego szkoła życia zaczynała się Braniewie, Pasłęku, Elblągu wśród wysiedleńców i prowadziła przez warszawską Wolę na Pragę. Jego doświadczenie w połączeniu z cichością, taktem, dobrocią i skromnością, przyciągało do siebie wiernych.
Film „Gdzie jesteś Adamie?” o. Aleksandra Plyski o życiu mnichów w jednym z atoskich monasterów, wciąż domaga się nowych seansów. Dlaczego tak porusza? – piszemy o tym.
Dla nas Bielsk Podlaski to jak małe Wilno – takie usłyszałam porównanie, jakże trafne. Tam nieustannie coś się dzieje. Dlatego w tym wydaniu piszemy i o słynnym bielskim rodzie Siehieniewiczów, któremu poświęcono całą konferencję, i o ikonografie Hryszy, zmarłym w wieku 45 lat, jednym z najwybitniejszych przedstawicieli Bielskiej Szkoły Ikonograficznej – jemu poświęcono wystawę, i o porywającym koncercie nazwanym „Nasze pieśni”.
Nie dziwmy się, że prawosławni z niepokojem odnoszą się do każdego aktu sławienia unii kościelnej z Rzymem. Zbyt wiele z tej strony doznali rozłamów, waśni, nawet przelanej krwi. W ubiegłym roku 12 listopada minęło 400 lat od śmierci unickiego biskupa połockiego Jozafata Kuncewicza, zabitego przez prawosławnych mieszczan witebskich. Z teksty Eugeniusza Czykwina „Powrót Kuncewicza. Apostoł pojednania?” dowiemy się, dlaczego doszło aż do takiego wzburzenia mieszczan i o tym jak Kościół rzymskokatolicki od bazyliki św. Piotra w Watykanie, po Supraską rzymskokatolicką parafię obchodził tę rocznicę, jaki wymiar nadał kultowi tej postaci, kanonizowanej przez Kościół w 1867 roku a przez papieża Jana Pawła II nazwanej „apostołem pojednania”.
Nazywanie Jozafata Kuncewicza „apostołem pojednania”, „pasterzem pojednania” wzbudza strach wśród prawosławnych, o to by nie wracać do metod „przywracania jedności” sprzed wieków, narzucanych siłą.
I ten sam autor pisze tekst „Pożegnanie”. Z Międzyparlamentarnym Zgromadzeniem Prawosławia. Nie wybraliśmy go na posła, więc trzeba się żegnać z tą międzynarodową organizacją. Ale nie do końca. Eugeniusz Czykwin ma tak duży autorytet w Zgromadzeniu, że poproszono go o sprawowanie funkcji prezydenta organizacji jeszcze do połowy 2024 roku, choć posłem nie jest. To wyjątek – chyba najtrudniej jest docenić człowieka swoim.
Anna Radziukiewicz