Poezja Borysa Russko jest wyjątkowym zjawiskiem na literackiej mapie Polski. Śmiem tak twierdzić, nie będąc krytykiem literackim. Przeczytałam jego dziewiętnasty, czyli ostatnio wydany tomik poezji „Za zasłoną”, poezji przechodzącej miejscami w aforyzmy.
Nie jest to poezja buntu, która zawładnęła literaturą romantyczną, zwłaszcza polską i współczesną białoruską o wyraźnej nucie niepodległościowej, buntu przeciw swoim sąsiadom i losowi, nawet Stwórcy. Nie jest to poezja refleksji nad światem widzianym z okna, ulicy, brzegu jeziora, zza kraty. Nie jest to poezja dydaktyczna…
To czysta poezja. To poezja religijna, chociaż słowo Bóg występuje w tomiku chyba tylko dwa razy.
– Takich wierszy człowiek sam nie może napisać – zadzwoniłam w pierwszym odruchu po lekturze tomiku do autora.
– Zgadzam się – na to pan Borys. – To wiersze pisane w błysku, w otwarciu się świadomości na wyższe byty, to „dyktowane” wiersze.
Borys Russko, urodzony w Białowieży, członek Związku Literatów Polskich, laureat Gloria Artis, współtwórca polskiej poezji, wniósł do niej inny wymiar. A nie mógł on wyrosnąć inaczej niż na płodnej glebie prawosławia i wschodniości.
Ale najpierw o autorze, myślę, że jego słowami, w wierszu prawie ostatnim „Starzec”.
„Rozumie to, co / nie mógł wcześniej pojąć. / Odczytuje znaki, / których dotąd nie odczytał. / Ceni niedocenione, / Widzi niedostrzeżone. (…)”.
Borys Russko ma 91 lat. Ze względu na wiek i przepływającą przez niego mądrość, ośmieliłabym się go nazwać zaszczytnie – starzec. Zaszczytnie w kulturze kształtowanej przez prawosławną duchowość.
U Borysa Russko jest „Księga pisana tachionami” – to z wiersza pierwszego, czyli niejako programowego „Za zasłoną”. Co to tachion? Z greckiego „szybki, prędki”. Tak nazwano hipotetyczną cząstkę elementarną, poruszającą się wyłącznie z prędkością nadświetlną, czyli większą od prędkości światła w próżni. Cząstki te poruszają się wstecz, czyli „przybywają z przyszłości”. Umożliwiają prorokowanie? Fizycy zajmują się już tachionami.
Wiersz programowy z „Księgi pisanej tachionami” staje się zrozumiały. „Na stronicach przyszłość / żywa / płynie potokiem. / Obrazy z nieskończoności / obok, / jak lustra w/ lustrzanej komnacie. / Nietknięte obszary / we władaniu. (…)
Borys Russko chce dostrzec wielowymiarową przestrzeń, nieskończoność, milczenie, wyobraźnię, myśl, rozum, u niego Rozum, świadomość, piękno, prawdę/Prawdę, samotność. I w tym wszystkim umieszcza człowieka – świadomego, rozumnego, pragnącego przeniknąć światy i określić w nich jego miejsce. To miejsce najwyraźniej zarysowuje w wierszu „Człowiek”. „Jest ledwie cieniem / sylaby w / księgozbiorze wszechbytu, / a marzy o Tronie”.
Ileż pokory w spojrzeniu na człowieka w porządku wszechrzeczy! Jedynie cień sylaby! I jakiż błyskawiczny dialog z nowożytną kulturą europejską, która poczynając od odrodzenia, a zwłaszcza oświecenia, zażądała dla człowieka Tronu.
Kto trzyma berło w wierszu Russko? „Berło trzyma Jeździec, / który okiełzawszy / nieskończoność / tworzy prawa. (…)”. W poezji Russko Najwyższy ma różne imiona.
Ta sama nuta pokory wobec wielkości i wspaniałości wszechświata i małości w nim człowieka brzmi w wierszu „Są inni”. W nim poeta mówi o gwiazdach starszych od słońca, cywilizacjach dojrzalszych od ziemskiej, umysłach subtelniejszych od poetyckiej wyobraźni.
A co my wobec takiej wielkości? Poeta zaleca: „Budujmy drogi ostrożnie, / by nie okaleczyć / spotkania. (…) Czytajmy księgę znaczeń”. Czytajmy ją przy pomocy poetów, pokornych wobec nieskończoności i wielowymiarowości planet, gwiazd, galaktyk, wszechświatów, gdzie „Bóg spaceruje / wielowymiarowymi / alejami nieskończoności (…)” („Marsz”).
Borys Russko, absolwent Politechniki Warszawskiej, uważa – to z rozmów prywatnych – że poeta i matematyk idą ze sobą pod rękę. Poeta wierzy w moc zbioru i w moc poezji, która rzeźbi duszę, ale także w las, mrowisko, w ludzkość, w mikro i makro świat, w rozum i wyobraźnię. Obaj zapatrzeni w nieskończoność i obaj świadomi, że są jedynie na „skraju nieskończoności”. Ale to poeta może w swoich błyskach/przebłyskach wskazać drogę matematykowi lub fizykowi, który za kilkaset lat będzie badać zjawisko „odkryte” w „błysku”.
Poeta mimo ogromu nieskończoności zachęca jednak w aforyzmie „Rozum”: „Nie uginaj kolan / przed ikoną / nieskończoności. / Poznać niepoznawalne / jest twoim powołaniem”.
Poeta ma wszak podążać za swoim Stwórcą, który, według intuicji poety, też tworzy w „błysku wyobraźni”, jak w wierszu „Linia”, który ukazał się na poetyckim portalu Związku Literatów Polskich 25 sierpnia jako wiersz dnia. Zacytujmy: „Linia prosta jest / obwiednia nieskończoności. / To błysk wyobraźni / Stwórcy podczas rysowania / kosmicznych figur”. Obwiednia? Nie, to nie neologizm, to pojęcie w matematyce, zaprawdę, trudne do zrozumienia.
Poezja Russko jest na swój sposób kształtowana przez chrześcijański Wschód, czego nie dostrzegają krytycy ukształtowani przez kulturę Zachodu. Jest w niej swoista hezychia, milczenie i odbiór energii subtelnych. Przeczytajmy piękny wiersz „Milczenie”: „Milczenie jak białe światło, / Zawiera w sobie / wszystkie barwy / i odcienie słowa. / W milczeniu nienapisany poemat, / niewykiełkowana myśl, / niewypowiedziana miłość, / są pod gęstwiną mowoszczelną”. Z milczeniem jest jak z próżnią, ujętą w aforyzmie: „Jakaż to próżnia, / że zawiera / tyle sensu”.
Dla mnie milczenie jest i w wierszu „Świątynia”, który poeta napisał w „błysku” po powrocie z cerkwi. Poeta słyszał w niej „pieśń transcendentną”, która wychodziła „z głębi, / z ikon, / z płonących świec”, a która gasi ból, wieści miłość i wieczerzę świętych. W milczeniu jest wszystko – uczą hezychaści. W milczeniu jest obecny Bóg. A dla poety milczenie, cisza, jest żywa i prowadzi ku wyższym stanom energii subtelnych („Tam”). Cerkiew, zwłaszcza za św. Grzegorzem Palamasem, żyjącym w XIV wieku, uczy o Bożych energiach subtelnych, wypełniających wszystko. W wierszu „Pole” czytamy: „Pole energii subtelnej / jest wszechobecne. / Z niego / świadomość / i wyobraźnia / i myślenie. / Chylę głowę przed / niepojętym”.
Jakaż intensywność treści! Jakież uwielbienie dzieła Stwórcy, którego poeta nazywa także Rozumem, jak w „Liście do Rozumu”. „Człowiek na rozstajach. / Oblicze ziemi krwawi. / Jesteś z Kręgu / Światła. / Masz moc sprawczą”.
Jest kilka wierszy w tomiku, niewiele, które – powiedziałabym – mają ziemski, nie kosmiczny wymiar, jakże uroczych, jak „białe obłoki”, które „w jasyr biorą / błękit nieba. Wzniecają zachwyt / i gaszą smutek (…)”. Albo „Listopad”: „Spadł liść z drzewa, / jak włos z głowy / starca. / Łyso. Listopad owinął szyję / ziemi / szalem mgieł. / Czeka na mocne / uderzenie”.
Podążajmy za poetą w nieskończoność lub na jej próg, podążajmy drogą Stwórcy, Jeźdźca, Rozumu, Prawdy, Myśli. Spacerujmy wielowymiarowymi alejami nieskończoności. W podziwie i zachwycie.
Na koniec moja refleksja nad godnością wchodzenia Borysa Russko w wiek, do którego wielu wejść już nie może. On obronił się przed tym, przed czym przestrzega metropolita Antoni (Bloom). Jeśli będziemy nieostrożni – ostrzega – to nasze życie sprowadzi się tylko do jednego słowa – chciwość, którą tak często widać, gdy się starzejemy. Jest to łakomstwo, zatracenie się w jedzeniu, we śnie, w odpoczynku, w pustce, w lekkim, pustym czytaniu, to chciwość pustej ciekawości, mówienia o wszystkim, pustosłowia, skarżenia się na to, czego nam Pan Bóg nie dał – dlaczego On nie daje mi radości? Dlaczego? Dlaczego? I tak – sumuje władyka – roztrwoniliśmy nasze pierwotne piękno, wszystko wydaliśmy, łachmany przykrywają brudne, oszpecone ciało, dusza wyje, nic od nas nie zostało – jakże mamy wejść, o Panie, do Twego Królestwa? Jak przekroczyć ten próg czystości? I uczy metropolita, jak omijać chciwość i zapominać o sobie.
Zadziwia proces nieustannego dojrzewania Borysa Russko. Każdy jego tomik to krok naprzód – ku nieskończoności, ku głębi, ku odwadze otwartości.
Anna Radziukiewicz
Borys Russko, Za zasłoną, ss. 48, 2020.